Dlaczego nie można dotykać eksponatów?
2024/12/31
Dlaczego nie można dotykać eksponatów?
Prawdopodobnie każdy, kto zwiedzał muzeum, chociaż raz zadał sobie powyższe pytanie. Być może wtedy, gdy po raz pierwszy usłyszał za plecami uprzejmy, ale stanowczy głos osoby pilnującej wystawy: „Proszę nie dotykać eksponatów!”. Co się kryje za tymi słowami i dlaczego jest to tak ważne w kontekście opieki nad muzealiami? Wyjaśnijmy to!
Specyfika zbiorów MIT
Muzeum Inżynierii i Techniki gromadzi zbiory z zakresu historii techniki, inżynierii, przemysłu oraz rzemiosła. To przede wszystkim urządzenia techniczne: maszyny, narzędzia, sprzęt elektryczny i elektroniczny. Na wystawie stałej „Miasto. Technoczułość” znajduje się aż 600 niezwykłych zabytków techniki!
Nic dziwnego w tym, że tak zróżnicowana kolekcja wzbudza ciekawość, chęć podejścia bliżej. Jednak priorytetem zawsze powinno być bezpieczeństwo – nie tylko zabytków, ale też zwiedzających. Wbrew pozorom, nawet jedno, niewinne dotknięcie może wyrządzić wiele szkód.
Rzeczy znane i lubiane
Część obiektów zgromadzonych na wystawie, szczególnie tych ściśle związanych z codziennym życiem, może wywoływać sentymentalne skojarzenia, jak telewizor Rubin czy pralka Frania. Są to urządzenia jeszcze do niedawna powszechnie spotykane, a niektórzy zwiedzający zapewne nadal mają je w zakamarkach swoich domów. W związku z tym może nasuwać się pytanie, dlaczego obiekty, które powstały stosunkowo niedawno zyskują w muzeum specjalny status i zabronione jest ich dotykanie. Gdzie przebiega granica między zwykłym przedmiotem a obiektem muzealnym?
Kiedy przedmiot staje się muzealnym eksponatem?
Rolą muzealników jest m.in. ocena oraz wybór tego, co warto zachować, wyłonienie najbardziej reprezentatywnych przykładów przedmiotów z danej dziedziny i ich ochrona poprzez włączenie do zbiorów muzeum. W momencie nadania numeru inwentarzowego przedmioty te tracą swoją pierwotną funkcję i stają się obiektami podlegającymi ochronie.
Chociaż trudno powstrzymać się przed dotknięciem na wystawie czegoś, co się dobrze zna lub posiada, to należy pamiętać o tej bardzo ważnej granicy, jaką jest wpisanie obiektu do inwentarza muzeum.
Ochrona czy udostępnianie – oto jest pytanie
Główne cele muzeów to zarówno gromadzenie, ochrona oraz udostępnianie dóbr naturalnego i kulturalnego dziedzictwa ludzkości. Aby sprostać tym zadaniom – aby zarazem pokazywać obiekty i je chronić – muzea muszą wprowadzać różnego rodzaju zabezpieczenia w przestrzeni wystawy. Czasami ekspozycję „chronią” osoby pilnujące porządku na sali. Innym razem wykorzystuje się przeszkody w postaci barierek albo alarmu włączającego się, gdy ktoś podejdzie zbyt blisko.
W gablocie lub na „wyciągnięcie ręki”
Najpowszechniejszym sposobem zabezpieczenia na ekspozycji artefaktów są różnego rodzaju gabloty muzealne. Mają nie tylko chronić dany obiekt przed dotknięciem, w ich wnętrzu da się stworzyć specjalny mikroklimat i stabilne warunki, optymalne dla najbardziej wrażliwych obiektów.
Jednak nie wszystkie obiekty są chronione szybą muzealnej gabloty. Niektóre przedmioty, m.in. ze względu na duże gabaryty, są eksponowane „na wyciągnięcie ręki”. Jak w takim wypadku oprzeć się pokusie dotknięcia zabytku? Warto zastanowić się, jakie może to nieść za sobą konsekwencje.
Dotyk szkodzi zabytkom
W ciągu roku muzeum odwiedza bardzo duże grono zwiedzających, w tym grupy zorganizowane. Tak ogromna liczba osób, spośród których większość chciałaby dotknąć zabytków, to poważne zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Na ich powierzchni mogą się pojawić uszkodzenia mechaniczne – otarcia, rysy, odkształcenia etc. Choć są niewielkie, ich powtarzalność może prowadzić do szybkiego niszczenia zabytków i konieczności późniejszej, długotrwałej konserwacji.
Warto pamiętać, że materiał zabytkowy charakteryzuje się mniejszą wytrzymałością mechaniczną niż współczesne przedmioty użytkowe. Jest znacznie bardziej narażony na uszkodzenie, zarysowanie, przedarcie, złamanie. Dlatego każdy dotyk ma znaczenie!
Ludzkie dłonie są też siedliskiem różnego rodzaju bakterii i mikroorganizmów, które poprzez dotyk przenoszą się na inne powierzchnie. Tłuszcz oraz pot wydzielane przez skórę może zostawiać trudne do usunięcia plamy, a sól oraz inne składniki potu w zetknięciu z metalem mogą powodować korozję i odbarwienia.
Na dłoniach są ponadto przenoszone różnego rodzaju zanieczyszczenia – choćby pozostałości kosmetyków czy jedzenia. Zawarte w nich substancje oraz cukry także mogą wpłynąć na szybszą degradację zabytkowej powierzchni.
Czy w muzeum faktycznie niczego nie można dotykać?
Odpowiedź na potrzebę bliskiego obcowania z zabytkami mają dać nowe technologie i elementy interaktywne wprowadzane w przestrzeń wystaw muzealnych. To różnego rodzaju ekrany, makiety, repliki oraz efekty audiowizualne, które sprawiają, że ekspozycje stają się bardziej przyjazne i dostępne. Korzystamy z nich również w MIT. Obiekty, które można dotykać, są oznaczone „zieloną rączką” – znajdź je!
Doświadczać innymi zmysłami
Informacje są przyswajane wszystkimi zmysłami. Wystawa jest jak żywy organizm. Światło, dźwięk, dotyk i obraz współgrają w niej ze sobą, by opowiedzieć historię o rozwoju myśli inżynieryjnej, jej wpływie na przemiany miasta i życie jego mieszkańców.
Światło pełni funkcję praktyczną: zwraca uwagę na poszczególne elementy, skupia wzrok i wytycza drogę przez wystawę, akcentując i wydobywając z półmroku eksponowane obiekty. Jego natężenie jest specjalnie dostosowane do potrzeb niektórych zabytków, gdyż zbyt silne mogłoby uszkodzić wrażliwą tkankę.
Dźwięki w przestrzeni wystawy nawiązują do eksponowanych przedmiotów. Warkot pracujących maszyn czy stukot silników „ożywia” eksponaty, przywodząc na myśl dawne zakłady, w których niegdyś pracowały.
Zachowanie zabytków dla przyszłych pokoleń
Muzeum to unikalna przestrzeń. Należy pamiętać, że szacunek należy się zarówno innym zwiedzającym, którzy w ciszy i skupieniu chcieliby zapoznać się z ekspozycją, jak i zgromadzonym tam przedmiotom. To one są świadectwem minionych czasów oraz naszej wspólnej historii. W pewnym stopniu każdy z nas jest odpowiedzialny za jej przetrwanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń.
Tekst: Katarzyna Czepiel
Konsultacje merytoryczne i redakcja: Magdalena Janas